Artykuły
Samospełnienie poprzez naukę organiczną
Ten artykuł jest typowym przykładem prowadzenia wykładu przez Moshe Feldenkraisa. Częsta zmiana tematu, sprawia wrażenie, że możemy się trochę pogubić próbując nadążyć za zmianą kierunku. Gdy już zaczepimy uwagę na jednym wątku i się w niego wciągamy i chcemy usłyszeć więcej, Feldenkrais bez ostrzeżenia zmienia kierunek, by zająć się czymś pozornie nie związanym z poprzednim tematem, a czytelnik – słuchacz musi znów skoncentrować się, by znów podążać tropem i jeszcze powiązać jeden wątek z drugim. Więcej tu raczej kwestii poruszonych, rozpoczętych niż dokończonych wywodów. Dużo pytań zadanych, na które nie zawsze znajdziemy tu odpowiedź. Lektura nie dla każdego łatwa. Prawdziwym wyzwaniem może tu być połączenie wszystkich wątków w spójną całość, dalsze drążenie tematu i samodzielne wyciągnięcie wniosków, tak by niby ni stąd ni zowąd stać się samodzielnym odkrywcą, myślicielem i wynalazcą czyli dokładnie to czego oczekuje od nas Feldenkrais podczas wykonywania lekcji metody.
Jacek Paszkowski
Samospełnienie poprzez naukę organiczną
Moshe Feldenkrais
Zwykle nie docieram na konferencje. Mówię do ludzi i czuję się tak, jakbym rozmawiał z przyjaciółmi. Będąc wykładowcą nie jestem wykładowcą. Po prostu mówię do ludzi, którzy chcą się czegoś nauczyć. Nie jestem zwyczajnym nauczycielem, ale takim szczególnym typem nauczyciela, który nie jest zainteresowany tym, czego naucza, a tym czego ludzie się uczą. Dlatego nigdy w życiu nie napisałem ani nie przygotowałem wykładu. Jest tu wiele osób z Feldenkrais Guild, które mnie znają i byli świadkami tego, ze przez 4 czy 8 lat nauczania nigdy nic nie przygotowałem. Tym razem spisałem mój wykład – ale oczywiście go nie potrzebuję. Napisałem go, bo nie wiedziałem, czego się podjąłem – moje przemówienie zatytułowano: „Samorealizacja poprzez naukę organiczną.” O nauce organicznej mógłbym mówić bez przygotowania, ale „samorealizacja” – co to jest samorealizacja, „realizacja własnego ja”? Nie jestem w stanie zajmować się pojęciami abstrakcyjnymi, bo wtedy przemawiam całymi dniami do niczego nie dochodząc. Potrzebuję konkretnych rzeczy, które brzmią dla wszystkich wiarygodnie, takich, które rozumiem i ja i wy, takich, które można dotknąć, zobaczyć albo usłyszeć. Następnie, gdy już będziemy mieli wspólne doświadczenie, będziemy mogli się nawzajem porozumieć używając języka. W przeciwnym razie jest to niemożliwe. Gdy wypowiadam słowo takie jak: „holistyczny”, wy rozumiecie pod tym pojęciem Bóg wie co. Co to jest? Ja nauczyłem się słowa „holistyczny” tak jak Dr Lomas powiedział wczoraj, z książki Marszałka Polowego Smuts?a. Od tego czasu widziałem jak używa się i nadużywa tego słowa tyle razy, że już nie wiem, co ono oznacza.
Muszę rozpocząć od konkretnych rzeczy. Co to jest „własne ja”? Co to jest „spełnienie”? Co to jest „nauka organiczna”? Jeśli nie wiemy, o czym mówimy donikąd nie dojdziemy. Przyjrzyjmy się więc najpierw temu, co to jest „ja”. Na świecie jest 4 i pół miliarda pojedynczych „ja” i nie ma dwóch identycznych, ani pod względem odcisków palców, ani układów immunologicznych. Nie możemy przeszczepiać różnych rzeczy z jednej osoby do drugiej, są one jednostkami, z których każda jest absolutnie unikalna. To jest „ja”. Prosta rzecz. Ale przypuszczalnie na świecie jest około 200 miliardów takich „ja”, bo zwierzęta też mają swoje „ja”. To, co jest wspólne dla wszystkich „ja” to fundamentalne cechy i wielkości biologiczne.
Po pierwsze samo-reprodukcja. Bez reprodukcji nie mogłyby istnieć żadne gatunki. Wszystkie istniejące gatunki, w tym człowiek, muszą się reprodukować. Dalej – podtrzymywanie życia. Nie ma takiego zwierzęcia, ani bakterii, ani żadnego stworzenia na świecie, które mogłoby istnieć bez absorpcji tlenu albo azotu, jak bakterie beztlenowe. Woda jest potrzebna wszystkim formom życia, i pożywienie. Bez możliwości pobierania pożywienia nie jest możliwe, by jakikolwiek gatunek długo istniał. Właściwie, utrzymywanie się przy życiu jest znacznie bardziej drastyczne niż reprodukcja, ponieważ reprodukcja u większości ssaków następuje nie częściej niż raz, dwa razy w roku. A utrzymanie się przy życiu – jeśli nie będziesz oddychał przez 2-3 minuty, nie będziesz oddychał już nigdy. Instynkt samozachowawczy jest jeszcze bardziej drastyczny: nie dać się zjeść przez lwa, boa dusiciela, nie spaść z wysokiej góry albo z urwiska. To jest kwestia sekundy i może cię już nie być. Te trzy czynniki: reprodukcja, podtrzymywanie życia i instynkt samozachowawczy są wspólne dla wszystkich zwierząt, nie dotyczą wyłącznie ludzi. Żaden z tych komponentów nie może być zaspokojony bez napędu, ruchu, działania – jakkolwiek to nazwiemy. Nie można dokonać reprodukcji bez ruchu, jeśli się nie będziesz poruszał, to nic się nie wydarzy. Nie jesteś w stanie zdobyć pożywienia, powietrza i wody nie ruszając się. Nie jesteś w stanie uniknąć niebezpieczeństw i ocalić życia bez ucieczki, ataku lub ostrożnego wykonywania tego, co robisz – niezależnie od tego, co nauczyłeś się robić, by przetrwać.
Podczas gdy te rzeczy są wspólne dla wszystkich istot żywych na ziemi, istota ludzka jest nadzwyczaj skomplikowana, bo myśli, czuje, odczuwa, jest przytomna i świadoma. Co to jest? Czym się zajmiemy? Świadomością, przytomnością. Przytomność jest również wspólna dla większości zwierząt, ale w tak niewielkim stopniu, i też różnica pomiędzy tym, w jaki sposób my jesteśmy obdarzeni świadomością jest tak ogromna, że można powiedzieć, że jest to inna cecha. Gdy pytam większość ludzi, dlaczego muszą mieć świadomość, mówią, że wystarczy być w stanie czuwania. Śpisz albo jesteś przebudzony, po co ci świadomość? Co to jest? Czy nie wystarczy być obudzonym? No cóż, wygląda na to, że nie. Ponieważ ty sam, możesz siebie postrzegać przez doświadczenie osobiste; na przykład możesz się obudzić i nie wiedzieć gdzie jesteś, a nawet nie wiedzieć czy obudziłeś się czy nie. Możesz wyciągnąć dziecko z łóżka, żeby zrobiło siusiu, bo chcesz żeby łóżko było suche. Dziecko wstaje i w sposób oczywisty nie czuje, że wstaje. Jest przebudzone i robi coś, wraca do łóżka, ale nie jest świadome; nic nie wie i nawet nie pamięta, że podnieśliśmy je z łóżka. Więc być w stanie czuwania to nie [to samo co] bycie świadomym. Więc co to jest być świadomym? Gdy jesteś nieprzytomny, powiedzmy po wypadku samochodowym, albo budzisz się w szpitalu nie wiedząc, gdzie jesteś, pierwsza rzecz jaką mówisz to: „Gdzie ja jestem?” To jest właściwie jedna z podstaw świadomości. Zanim nie zorientujesz się w polu grawitacyjnym, by stwierdzić czy siedzisz czy stoisz, i czy oczy widzą horyzont w normalny sposób, nie wiesz czy śpisz, czy śnisz, siedzisz, stoisz, czy splatasz ramiona czy nie. To jest jedno z głównych zagadnień w świadomości: wiedzieć gdzie jesteś, co robisz. Ale jaka jest różnica pomiędzy przytomnością a świadomością? Powtórzę: przytomność ma związek z orientacją w polu grawitacyjnym. Bez niej nie wiedziałbyś gdzie jesteś, co robisz, co się z tobą dzieje. Świadomość to bycie przytomnym i zdawanie sobie z tego sprawy. Na przykład, patrzę na was tutaj i znam tę osobę i tamtą, ale jeśli zapytacie ile osób się tu znajduje, to tego nie wiem. Muszę policzyć. Co robię, żeby policzyć ludzi? Właściwie to jest coś wewnętrznego. Przenoszę wzrok na was, i mówię jeden, dwa, trzy. Liczę akty przeniesienia uwagi. A teraz chcę się dowiedzieć ile jest tutaj pań, a ilu mężczyzn. I znów przenoszę uwagę. To samo dzieje się, gdy liczę fasolki. Innymi słowy liczenie to proces wewnętrzny. Bardzo zabawne: myślimy, że liczymy pomarańcze, ale niezależnie od tego, czy liczymy pomarańcze, fasolki, ludzi czy cokolwiek innego, liczymy ile razy przenosimy punkt skupienia uwagi oczu czy uszu. Pokażę wam bardzo ciekawe rzeczy, niemal niewiarygodne, gdy już dowiecie się do czego zmierzamy. Świadomość to jest kwestia wiedzy o tym, co robisz, wiedza o tym, czego jesteś świadomy. Mówiliśmy o „ja”, choć to jest zaledwie dotknięcie tego zagadnienia. Jeśli chcesz wiedzieć czym naprawdę jest „ja”,to zajmuje się tym wiele nurtów psychologii i istnieje wiele teorii. Moje podejście jest zupełnie różne od tego, co robią inni ludzie.
Co to jest spełnienie? Spełnienie czego? Myślę, że jeśli chcę się dowiedzieć czym jest spełnienie, to mogę się tego dowiedzieć jedynie wtedy, jeśli wiem jakie są ograniczenia spełnienia. W przeciwnym razie jest to spełnienie czego? Spełnienie świadomości czterech tysięcy ludzi czy czterech miliardów, czy czego? Czego oni chcą? Każdy chce czegoś innego. Ale jak? Jak on czy ona chce czegoś innego? Poprzez ograniczenia możemy to zrozumieć. Przyjrzyjmy się temu jak pojawiają się ograniczenia.
Człowiek rodzi się jako tabula rasa. Pomniejsze umiejętności z jakimi przychodzi na świat z łona matki są praktycznie nieistotne. Nie jest w stanie zrobić żadnej z tych rzeczy, które większość zwierząt potrafi wykonać w ciągu pierwszych dni czy tygodni. Dla niego wszystko związane jest z uczeniem się. Co człowiek potrafi robić? Większość rzeczy takich jak pocenie się, powiedzmy zwierzęce funkcje ciała, człowiek opanowuje w ciągu jednego czy dwóch dni. Ale wszystko, co dotyczy ludzkiego życia czy spełnienia praktycznie nie istnieje. Człowiek nie potrafi chodzić, mówić, śpiewać, gwizdać, nie potrafi robić nic. Nie potrafi wykonywać działań matematycznych, ani muzyki, niczego nie potrafi. Ale wszystkie te rzeczy przyjdą z czasem. Jak? Ma wysoko rozwinięty system nerwowy. Ten system nerwowy ma tylko jedną cechę, która jest wrodzona: ciekawość. Ta ciekawość jest wrodzona u wszystkich zwierząt, w przeciwnym razie nie wiedziałyby one jak trafić do domu i nie wiedziałyby jak uniknąć niebezpieczeństwa. Jedyną prawdziwą cechą, która jest u człowieka wrodzona, jest ciekawość. Dzięki tej ciekawości człowiek uczy się poczucia czasu, rytmu, uczy się czym jest śpiew, chodzenie, bieganie, skakanie, pływanie -nie znam wszystkich funkcji, które może wykonywać człowiek – to wszystko funkcje, które są w pełni wyuczone. To jest ogromna ilość nauki, i nikt tak naprawdę nie wie jak uczymy się mówić, i nikt nie wie jak dochodzimy do nauki raczkowania i chodzenia. Aż mamy do czynienia z człowiekiem, z ludźmi takimi jak Piaget czy Generał Smuts, albo z kimkolwiek innym, mamy do czynienia z osobą dorosłą i wierzymy, że jest to taki człowiek, jaki jest. Ale w istocie nie ma takiego systemu, który by nie przeszedł wyjątkowo długiego okresu nauki organicznej, która jest zupełnie inna od nauki akademickiej.
Edukacja akademicka nie ma nic wspólnego z naszym rozwojem osobistym, chyba że przypadkowo, czasami. Dlatego nie ma związku z czasem. Jest to wydarzenie społeczne i społeczna konieczność. Studiujemy architekturę, bo architektura jest potrzebna. Uczymy się archeologii, inżynierii, chemii i informatyki ponieważ społeczeństwo nie może istnieć bez nich, albo dzięki nim funkcjonuje lepiej. Ale żadna z nich nie jest w żaden sposób związana z czasem. Wiem, że dr Trager [Dr Milton Trager – twórca metody pracy z ciałem określanej jako Trager work albo Trager approach,. Polega ona na delikatnym prowadzeniu ruchu w celu uwolnienia napięć w ciele, które utrudniają optymalne funkcjonowanie – przyp. J.P] był dawno temu kimś innym, a następnie został lekarzem, mógł tego w ogóle nie zrobić. Mógł to odłożyć o 50 lat. A mógł zrobić to 50 lat temu. Nigdzie nie jest napisane, że trzeba w ogóle studiować medycynę. I ja nie skończyłem medycyny, choć chciałem, i nigdy nie chodziłem do szkoły medycznej. Widzicie więc, że można robić, co się chce. Możecie przerwać, możecie odłożyć na później, możecie nigdy tego nie zrobić, albo zrobić to w dowolnym momencie życia. Ale spróbujcie jeździć na łyżwach zanim nauczycie się chodzić! Da się? Spróbujcie chodzić, zanim nauczycie się raczkować. Każdy, kto zaczął chodzić bez raczkowania ma wady i będzie potrzebował pomocy dr Tragera lub innej osoby. Gdy pomyślimy o tym zaczynamy dostrzegać, że spełnienie to nie jest prosta sprawa, pod warunkiem, że bierzemy pod uwagę to, jak dziecko staje się człowiekiem, dorosłym człowiekiem. Stwierdzamy, że jest taki okres nauki organicznej, w którym nie można zmienić czasu, kolejności ani długości trwania. Praktycznie nie masz nic do powiedzenia – podczas gdy w nauce akademickiej to ty jesteś panem, to rzecz społeczna.
Powróćmy do spełnienia. Przyjrzyjmy się umiejętnościom wyuczonym: mówienie, chodzenie, czytanie, wykonywanie muzyki, rozumienie matematyki i radzenie sobie z nią. Przyglądamy się większości naszych zajęć i stwierdzamy, że konieczne jest odnajdywanie w nich życiowego spełnienia lub samo-spełnienia. Powiedzmy, że nie umiesz chodzić. Dorosłeś, a nie umiesz chodzić. Możesz cierpieć na porażenie mózgowe, dystonię, dystrofię mięśni, możesz cierpieć na Bóg wie co. Setki chorób wpływają na niemożność chodzenia. Życiowe spełnienie może dla ciebie lub dla mnie oznaczać możliwość chodzenia, albo stania bez oparcia, albo poruszania się bez wózka inwalidzkiego. To jest spełnienie. Jeśli nie potrafię mówić, jąkam się, życiowym spełnieniem może być umiejętność czystej wymowy. Dla niektórych życiowe spełnienie leży w śpiewie. Na przykład, śpiew i muzyka zostały wyeliminowane z mojego dzieciństwa przez nastawienie mojego ojca, który był uczonym. Uważał, że śpiewanie i gwizdanie to czynności bezowocne. Powinienem zajmować się matematyką, nauką – i to oczywiście robiłem. Na 70. Urodziny podarowałem sobie prezent, ponieważ do siedemdziesiątki otrzymałem około 200 krawatów, a już nie noszę krawatów. Pierwszy prezent, jaki sobie sprawiłem to 2 lata nauki gry na fortepianie. Moim nauczycielem był jeden z moich uczniów, kompozytor nazwiskiem Lockner. Następnie przez 3 lata uczyłem się śpiewu. Dopiero wtedy, mając już 75 lat, zdałem sobie sprawę, co mnie ominęło w życiu. Dziś żałuję, że nie zacząłem mając 15, albo 12 lat. Więc widzicie, dowiadujemy się, że w tych wszystkich rzeczach leży kwestia spełnienia. Kwestia spełnienia występuje wtedy, gdy nie możesz chodzić, spełnieniem jest umiejętność chodzenia. Jeśli masz porażenie mózgowe z atetozą [zaburzenie neurologiczne, polegające na występowaniu niezależnych od woli nierytmicznych, powolnych ruchów kończyn górnych, których największe natężenie dotyczy ich dystalnych (końcowych) odcinków, osiągając największe nasilenie w obrębie palców] spełnienie może tkwić w tym by być mniej więcej taki jak wszyscy – co nigdy nie jest tym samym, co bycie sobą. Stwierdzamy, że w tych ograniczeniach organicznego uczenia się tkwi kwestia spełnienia.
Spójrzmy dalej. Śpiewanie, muzyka, matematyka, gwizdanie, chodzenie, pływanie, wszystkie możliwe czynności, jak również eliminacja wszelkich kłopotów, które mogą się przydarzyć człowiekowi może być życiowym spełnieniem. Mam niesamowite przykłady na to, jak można spełnić się w życiu. Definiuję zdrowie w tak zabawny sposób, że jestem pewien, że nikt z was nie definiuje go podobnie. Gdy mówię „jestem pewien”, być może się mylę, bo zawsze może wydarzyć się coś nieoczekiwanego. Mam, jak sądzę, kilka oryginalnych sposobów patrzenia na zdrowie, nie dlatego, że mam tendencję do bycia oryginałem, ale dlatego, że robię wszystko w konkretny sposób. Możecie dostrzec jak konkretne to jest: moja pierwsza definicja zdrowia to ktoś, kto jest w stanie realizować swoje najskrytsze marzenia. Wierzcie lub nie – większość osób miała intencję zorganizowania swojego życia jako dzieci lub młodzi ludzie, ale na dłuższą metę została ona w nich stłumiona. Ale te skryte marzenia pozostały w nich aktywne, więc mogą oni być nieszczęśliwi całe życie mając wszystko, czego chcą, i nadal nie odczuwać satysfakcji, czując, że ich życie nie jest spełnione. Na przykład ktoś chce malować, czuć że jest malarzem czy malarką, i przez całe życie nie ma ku temu sposobności. Warunki są takie, że jest to niemożliwe. Mam na to przykład w osobie mojej własnej matki. Zaczęła malować mając lat 80, ale zanim osiągnęła ten wiek, nie miała ani minuty by to robić. Malowała do wieku 93 lat i namalowała serię obrazów, które podziwia wielu malarzy. Skryte marzenia są w wielu ludziach, tak naprawdę w każdym z nas. Salvador Dali – nie wiem czy czytaliście jego biografię – powiedział, że mając 5 lat chciał być strażakiem. Rok później zdecydował, że chce być Napoleonem. Od tego czasu jego ambicje rosną. Więc widzicie, jest na to wiele przykładów.
Gdy już zdefiniowałem zdrowie w taki sposób, jaki właśnie przedstawiłem, przydarzyła mi się niesamowita okazja zaledwie kilka tygodni temu w Nowym Jorku. Prowadziłem warsztat w Nowym Jorku, w Statler Hilton. Było 350 osób na warsztacie tygodniowym. Pośród nich byli ludzie niepełnosprawni, kilkoro z nich na wózkach inwalidzkich, a jedna kobieta przyszła o kulach. Nie rozumiałem, dlaczego przyszła, co chciała wyciągnąć z lekcji „Świadomość poprzez ruch”, jaką chciała osiągnąć poprawę – którą zwykle się osiąga. Ludzie pomagali jej się położyć na podłodze i wstać. W pewnym momencie powiedzieli: „Uczysz nas Świadomości poprzez ruch. Słyszeliśmy o Integracji Funkcjonalnej, która jest indywidualnym, niewerbalnym kontaktem z osobą. Czy mógłbyś pokazać nam co to jest? Chcielibyśmy to zrozumieć i zdobyć konkretne doświadczenie.” Powiedziałem: „Dobrze”. Rozejrzałem się dookoła i zapytałem: „czy jest tutaj ktoś, kto jest rzeczywiście niepełnosprawny?” Bo jeśli wykonam zaledwie półgodzinny zabieg, a osoba nie jest niepełnosprawna, to kiedy wstanie nie będziecie dokładnie wiedzieć czy była zahipnotyzowana, czy co dokładnie się stało dzięki temu, że potrząsnąłem nią tu i tam. Potrzebowałem czegoś u kogo taka sesja uczyniła by widoczną różnicę. Rozejrzałem się i wybrałem tę kobietę. Cierpi na porażenie mózgowe i ma 49 lat. Jest osobą inteligentną, tak jak wiele osób z porażeniem mózgowym. Jest bibliotekarką w La Rochelle Library w Nowym Jorku. Poprosiłem ją, żeby poszła ze mną, zaimprowizowaliśmy stół i na nim ją położyliśmy. Powiedziałem zebranym, że będę pracował z nią przez około 5 minut bez słowa, tak, by to, co mówię nie miało na nią wpływu. Powiedziałem również, że później opowiem słowami po kolei te same rzeczy, które wykonywałem, by zrozumieli, co robiłem. Po pierwsze ważna jest kolejność, ilość ruchów, które wykonujesz i różne inne rzeczy. Popracowałem z tą kobietą i okazało się, że razem z opowiadaniem trwało to znacznie dłużej, niż oczekiwałem. Zajęło to około 45 minut. Gdy skończyliśmy kobieta płakała i śmiała się jednocześnie. Sto osób zebranych na sali dosłownie płakało widząc, jaka nastąpiła zmiana. Podniosłem kobietę ze stołu, ująłem jej rękę jak to tańca i powiedziałem: „Podążaj za tym, co czujesz. Nic nie rób.” Bardzo delikatnie ją poruszyłem i po chwili tańczyliśmy walca, ona tańczyła walca.” A potem wyszła, zapomniawszy o kulach pozostawionych przy stole. Później przyjechała do Amherst, gdzie szkolimy 253 nowych terapeutów, żeby zwiększyć ich liczbę w Feldenkrais Guild. Niosła w ręku kulę, dosłownie ją niosła, a potem podeszła i stanęła, a ja przedstawiłem ją zebranym. Odłożyła kulę i przez cały dzień stała na własnych nogach. „To było moje najskrytsze marzenie: móc chodzić.” – powiedziała. W Nowym Jorku powiedziała mi: „Teraz, kiedy moje najskrytsze marzenie się spełniło – daj mi inne.”
Innymi słowy, gdy mówimy o spełnieniu czy samospełnieniu, widzimy, że jest to kwestia znacznie bardziej złożona niż powiedzmy samospełnienie.[?] Jeśli masz określony sposób widzenia tego, masz określone sposoby pomocy. Nie możesz mieć konkretnych sposobów, jeśli nie wiesz jak rośniemy od dziecka, które nie potrafi mówić, chodzić, gwizdać, śpiewać, mówić, liczyć, nie zna się na zegarze, nie potrafi rymować, nie wie nic, a uczy się wszystkich tych rzeczy. W jaki sposób dziecko dochodzi do stanu, w którym wszyscy jesteśmy? Oczywiście nie można wszystkich tych rzeczy nauczyć każdego dziecka, bo to dziecko się uczy. Nie możesz dziecka nauczyć tego, co ty chcesz. Ono uczy się i jego sposób uczenia się jest sensoryczno-motoryczny. Przez pierwsze półtora roku dzieje się to bez udziału myślenia. Tylko kiedy zrozumiemy jak ten wzrost, to początkowe uczenie się motoryczno-sensoryczne sprawia, że stajemy się tym, czym jesteśmy jako dorośli możemy zrozumieć czym jest spełnienie. Następnie możemy dostarczać ludziom środki, które są w nich samych, ponieważ ja nie mam nic, co mógłbym dać. Mogę stworzyć warunki, w których ludzie mogą uczyć się uświadamiania sobie, co jest ich najskrytszym marzeniem, zagłębić się w nim i odkryć, że mogą również znaleźć środki w sobie, żeby je wykonać, zrealizować. Nie ma zdrowego człowieka, który taki nie jest. Uważam, że osoba, która nigdy nie odkryła swoich najskrytszych marzeń gdzieś w swojej podświadomości, w snach, czuje, że zmarnowała życie, i zdaje sobie z tego sprawę na starość. Więc samospełnienie to realna, życiowa konieczność.
Gdy dochodzimy do nauki organicznej okazuje się, jeśli spojrzeć na to z tego samego punktu widzenia – w jaki sposób zachodził proces uczenia się i jak ten proces wpłynął na człowieka, jak jest to wykonywane i co oznacza uczenie się – że jest to zupełnie inne od tego, co zwykle myślimy i działa w niezwykły sposób. Mogę wam niektóre rzeczy pokazać tu i teraz, co sprawi, że zastanowicie się dlaczego sami na nie nie wpadliście – a mogliście.
Jaka jest szybkość czytania? Taka jak prędkość mówienia. Ile słów na minutę możesz wypowiedzieć? Około 300. A ile słów jesteś w stanie przeczytać? 300 słów na minutę. Wygląda to na cechę człowieka. Bzdura. Tak nie jest. Tak nie jest, ponieważ uczymy się czytać i pisać przy użyciu rąk. Musisz przepisywać „A” sto tysięcy razy, a ktoś mówi do ciebie i mówi, że to jest „A”. Nauka pisania i czytania zajmuje jakiś czas. Jest to połączone ze słyszeniem słów, wypowiadaniem ich jeszcze wolniej i ruchem rąk, który został wykonany łącznie w wypowiadaniem słów. Dlatego jest to połączone. Nasze czytanie jest połączone z tempem mówienia, z tempem pisania. Jest tak wplecione w nasz system nerwowy, ponieważ system nerwowy uczy się, jak robić różne rzeczy. [To] nie przydarza się [samo] układowi nerwowemu, nie przychodzi znikąd. Zanim zaczęliśmy czytać, pisać i mówić upłynęły lata. Czynności te są z sobą połączone, a szybkość ich wykonywania ustalona jest przez nawyk procesu uczenia się. Ale te nawyki są zupełnie odrębne od naszej biologicznej, fizjologicznej zdolności.
Wszyscy wiedzą, że są ludzie w Ameryce, którzy nauczyli się czytać z prędkością 3000 słów na minutę; Kennedy to potrafił. Myślę, że nie ma w Ameryce miasta, w którym nie uczono by szybkiego czytania. Co oni robią? Coś, co ja robiłem od 1947 roku – i nie wiedziałem, że nazywa się to szybkie czytanie. Nazywałem to po prostu stawaniem się normalnym. Chodziło o oddzielenie mówienia od myślenia. Oznacza to uczenie się nie używania systemu mowy, co jest dla wszystkich wspólne i wszystkich ogranicza. Jeśli myślisz obrazami, formami, jeśli myślisz wizualnie, słuchowo, powonieniem albo kinestetycznie i nie wypowiadasz słów podświadomie, każdy może w ciągu kilku minut podwoić prędkość czytania jak również słuchania. Poprzez oddzielenie mówienia od myślenia, jesteś w stanie przeczytać oczami praktycznie dwie lub trzy linijki za jednym spojrzeniem. Ludzie nauczyli się czytać z prędkością dziesięciokrotnie większą niż normalna – 3000 słów na minutę. Widzą treść jaśniej, dlatego lepsza jest zdolność zapamiętywania i zrozumienie. Widziałem, jak ktoś czyta książkę w ten sposób, był to człowiek, który nazywał się Dr Frank. Dałem mu do przeczytania książkę, a on przewracał kartki poświęcając na każdą stronę 10 sekund. Zapytałem go: „Co robisz?”. Odpowiedział: „Czytam książkę.” „Przeczytałeś to?” Odpowiedział: „Tak”. „O czym jest?” Powiedział mi wszystko, co było w tej książce. Nauczył się tego sam to robiąc. Spróbujcie w domu, będziecie zaskoczeni. Weź jakąś stronę i przesuń palcem wzdłuż pierwszej linii, nie próbując czytać – tylko pierwsza linia, pięć, sześć razy. Następnie trochę wolniej, potem trochę szybciej, będziesz zaskoczony odkrywając nagle, że wiesz, co jest napisane w tej linii. Wystarczy wykonać 10 czy 15 takich ruchów. Robisz to nie wypowiadając słów, i wiesz co jest napisane w tej linii. Następnie zrób to z drugą linią – idzie szybciej, a przy trzeciej jeszcze szybciej. Odkryjesz, że jeśli poświęcisz kwadrans na pierwszą stronę przesuwając palec i nie próbując czytać, tylko patrząc i podążając za ręką, możesz czytać z prędkością przesuwania ręki.
Gdy już nauczysz się oddzielać czy separować mowę od widzenia, nie tylko możesz czytać nie wymawiając słów, i robić to 10 razy szybciej niż wcześniej, odkryjesz że twoje myślenie było niczym w porównaniu z tym, co jest teraz. Gdy teraz myślisz tak, jak myślisz słuchając mnie -to co robisz? Z czym połączone są słowa? Gdy mówisz, z czym to jest połączone? Jest to formowane składniowo, w zdaniach. Jaki poeta, malarz, wynalazca, twórca kiedykolwiek myślał językiem kształtowanym przez składnię? To niemożliwe, bo to, co robi, to, co stworzył nie istnieje. Więc nie ma na to słów, zdań, więc nie mogłoby być składni. Tak naprawdę trzeba stworzyć nowe słowo by to wyrazić, tak jak Freud z nieświadomością, albo niektórzy matematycy z liczbami urojonymi. Jak można by liczyć za pomocą słów? Sposób w jaki mówię teraz pozwala mi powiedzieć tylko to, o czym już kiedyś pomyślałem w życiu wcześniej, to, o czym czytałem, to, czego się nauczyłem, to, co mi się śniło i to, co powiedzieli mi inni ludzie. Ale to wszystko nie ma nic wspólnego ze spełnieniem mojego życia, bo działam z pamięci, na nowo przeżywając, podając w nowej szacie to, co zostało już wcześniej zrobione. Jakie to jest myślenie? Jak wymyślić coś nowego, twórczego? Może się to zdarzyć tylko przez dwie sekundy twojego życia, jeśli w ogóle. Jeśli czytasz Los Angeles Times, New York Times, Financial News of Great Britain i London Times przez 25 lat, to co będziesz w stanie robić po 25 latach takiej lektury? Co ona wniosła?
Sposób, w jaki uczę, to wprowadzenie studentów w warunki, w których mogą uczyć się myśleć. Muszą nauczyć się myśleć bez słów, obrazami, formami i połączeniami. Ten sposób myślenia zawsze prowadzi do nowego sposobu działania. Bełkotem słownym i myślowym, który teraz praktykujemy możemy gadać w nieskończoność i nic się nie zmieni. Ale jeśli tylko przez moment myślisz w sposób, który eliminuje połączenie ze słowami, nie możesz myśleć inaczej niż formami, w dyscyplinach z sobą połączonych. Nie możesz myśleć inaczej niż Edison, Gauss czy LaPlace. Myślisz elementami myślenia. Być może wszystko, co robisz, zostało już przez kogoś wynalezione, ale ty sam to odkryłeś. Ty to stworzyłeś. Więc widzicie, że przez naukę szybkiego czytania – oddzielanie, odseparowanie mówienia od myślenia – możesz po raz pierwszy w życiu zacząć myśleć oryginalnie, kreatywnie. Będziesz zadziwiony tym, co potrafisz zrobić. Ja byłem zadziwiony.
Całe życie pracowałem jako fizyk. Przez 10 lat byłem z Joliot Curie. Byłem w Brytyjskiej Admiralicji jako naukowiec, i w wielu innych miejscach. Do czasu, gdy skończyłem 50 lat byłem naukowcem. Od tego momentu, natrafiłem na idee, które teraz wam wyjaśniam, stworzyłem ponad 10 000 godzin ludzkiego ruchu, kombinacji ruchów, jakie wykonuje człowiek. Tylko osoby, które były ze mną w kontakcie będą w stanie je wykonywać. Są to proste ruchy ust i rąk, które są najbardziej świadomymi częściami naszego ciała. Stworzyłem około 10 000 godzin i nagrałem 30 wariantów każdej z nich. Innymi słowy skomponowałem więcej muzyki niż Beethoven i Bach razem wzięci. Nie miałem o tym pojęcia.
Podam prosty przykład: wyciągnij przed siebie prawe ramię i wykręć je tak, by twoja dłoń była skierowana w prawą stronę. A teraz skrzyżuj lewe ramię nad prawym i spleć palce lewej ręki z palcami prawej ręki. Przyciągnij do siebie splecione ręce. A teraz kontynuuj wkładając głowę w otwór utworzony przez ramiona. To jest nawykowy sposób splatania palców. A co z odwrotnym sposobem, nie nawykowym? Ludzie nawet nie wiedzą, że są w stanie to zrobić. Jeśli uważacie, że to proste, zapewniam was, że tak nie jest. Jeśli wykonasz nawykowy splot za głową, stwierdzasz, że jest to wygodne. Wykonujesz nie nawykowy splot za głową i stwierdzasz, że jest coś śmiesznego w otaczającej cię przestrzeni. Oczywiście tak powinno być, bo jeśli wyolbrzymisz to, to zobaczysz, że twój system się nauczył. Jeśli nawykowo splatam ręce, to tamta ręka, tamto ramię, ta ręka i głowa robią coś takiego. Jeśli chcę to zrobić w odwrotny sposób, musi nastąpić istotna reorientacja głowy, oczu i kręgosłupa. Gdy położysz się na podłodze, będziesz zdziwiony jakie to jest inne, ponieważ łopatki, klatka piersiowa i wszystko inne porusza się inaczej. Widzicie, że to są ruchy, których ludzie nigdy się nie nauczyli.
Po co chcemy mieć układ nerwowy? Jeszcze kilka stuleci temu ludzkość nie wiedziała, że układ nerwowy w ogóle istnieje. Jeśli nie wiesz, że istnieje, to być może go nie potrzebujesz. Sądzę, że to jest właśnie sedno sprawy. Czy jakiekolwiek zwierzę wie, że posiada układ nerwowy? Czyż lew lub gepard nie biegają lepiej niż jakikolwiek człowiek nie wiedząc, że w ogóle mają układ nerwowy? Ile osób potrafi wskazać, gdzie znajduje się układ nerwowy? Co możesz o nim powiedzieć? W jakiej jest kondycji? Nie wiesz tego, ja również nie. W gruncie rzeczy, to, co wynika z tego spojrzenia na naukę i dorastanie, to to, że dobry system nerwowy to taki, którego nie zauważasz. Gdy tylko układ ten zawodzi, i chcesz dotknąć własnego nosa, a nie potrafisz, wtedy zaczynasz się interesować tym, co to jest system nerwowy. System nerwowy to najcenniejsza rzecz na świecie. Poza wodą, z której w 90% składa się mózg, tkanka mózgu to najcenniejsza organizacja na ziemi. Pod względem ilości występuje rzadziej niż kobalt, uran czy cokolwiek innego. Jest jej mniej niż jakiejkolwiek innej cennej substancji na ziemi. Jest ona tak cenna, że Bóg, natura, czy ktokolwiek nas stworzył, upewnił się, że nikt z nas nie będzie miał do niego dostępu i umieścił go wewnątrz w bezpiecznym miejscu. Natura, ewolucja uważa, że jesteśmy zbyt głupi – gdybyśmy maczali w tym palce, ten system nigdy by nie działał. Jeśli coś nie działa w jakimś człowieku, i ktoś musi pójść, otworzyć to i zajrzeć [do wewnątrz], to lepiej dla nas, jeśli tak się nie stanie. Innymi słowy zdrowy system nerwowy to nie jest taki układ nerwowy jak normalnie myślimy mając na myśli holizm – to coś więcej. Właściwie Generał Smuts widział to praktycznie w ten sam sposób, co ja. Jest to niezwykle ważna i skomplikowana rzecz, o której trzeba dużo wiedzieć [tu oczywiście oczekujemy od autora, że pójdzie za wątkiem i o „tej rzeczy, o której trzeba dużo wiedzieć” opowie nam więcej].
Opowiedziałem wam o czytaniu. Pokażę wam coś jeszcze bardziej uderzającego – słuchanie i muzyka. Zwykle zapamiętujemy melodie. Potrafimy zapamiętać nuty dzięki technice melodii, i potrafimy zapamiętać pojedyncze śpiewane nuty. Jesteśmy przyzwyczajeni do czytania 300 słów na minutę. Gdybym wziął magnetofon i pokazał wam, co usłyszeliście, to oczywiście to usłyszycie. Radzę w domu włączyć magnetofon i odgrywać z normalną prędkością, następnie przewinąć do początku zdania i nacisnąć przycisk „szybko do przodu”. Zdziwi was to, że przy podwójnej prędkości rozumiecie każde słowo zdania, które już słyszeliście. Następnie przewiń 2 zdania w tył, czyli do początku zdania, którego nigdy nie słyszałeś, i stwierdzisz, że możesz usłyszeć to drugie zdanie również z podwójną prędkością. Zapewniam was, weźcie magnetofon i zajmujcie się tym przez 10 minut, a nauczycie się słuchać [w ten sposób] i rozumieć każde słowo. To nie ma znaczenia czy masz sto lat czy 20. To pokazuje, co się dzieje, gdy rozumiesz ludzki mózg i wnikasz w niego, tak jak my w Integracji Funkcjonalnej. Pod koniec jutrzejszego dnia pokażemy wam nagranie video dziecka z porażeniem mózgowym. Zobaczycie jak ten system zmienia się w ciągu godziny, do tego stopnia, że wielu z was będzie miało łzy w oczach. Wiele osób pójdzie do domu i powie, że widziało cud, zobaczycie wszystko od początku do końca. Mamy 190 takich nagrań. To jest ulepszony holizm, który pomaga poprawiać życie z zawrotną szybkością, w ciągu godzin, a nie lat. Coś takiego dzieje się w mózgu, gdy działa.
Następna rzecz dotycząca słuchania. Jeśli zrobię coś takiego (uderza dwukrotnie), wszyscy wiedzą, że to są dwa puknięcia, a następnie (uderza trzykrotnie), to wiecie, że to trzy. Weźcie zeszyt, zróbcie coś takiego (uderza 5 razy, szybko) i policz. Ile? Pięć. To wiecie. A teraz weźcie kartkę papieru i ołówek, żebyście mogli liczyć czy pomyliliście się czy nie. Uderzajcie teraz wiele razy, szybko. Ile razy? Stwierdzicie, że za około 5 minut tej czynności powiecie „21”, i policzycie do 21. Innymi słowy, jak twierdzę w mojej książce „The Elusive Obvious” [„Nieuchwytna oczywistość”], nie używamy więcej niż 10% naszych możliwości, poza tym, na czym budujemy swoje życie. W tym wykorzystujemy nasze pełne możliwości, lub prawie pełne. Ale nie ma powodu byście nie robili tak na każdym poziomie egzystencji.
Mam nadzieję, że wszyscy będziecie mogli zrealizować swoje najskrytsze marzenia.
Artykuły
- ABC ruchu »
- Kontakt z ciałem a Metoda Feldenkraisa »
- Górny i dolny poziom kontroli działania »
- Ruch względnie przeciwny »
- Ruch, jak go opisać i jak postrzegać w uporządkowany sposób? Czyli rzut oka na SPIFFER »
- Samospełnienie poprzez naukę organiczną
- Moshe o sztukach walki »
- Wywiad z Myriam Pfeffer »
- Metoda Feldenkraisa, żyć bardziej świadomie »
- Judo zaawansowane. Moshe Feldenkrais. Fragmenty wstępu. »
- Od psychoterapii zorientowanej na ciało do Metody Feldenkraisa. »
- Obraz (siebie), ruch i aktor: przywracanie możliwości. Wywiad z Moshe Feldenkraisem. »
- Metoda Feldenkraisa: Zastosowanie dla aktorów. »
- Metoda Feldenkraisa: Nie - specyficzna terapia (podejście) »
- Istota naszej pracy (Metody Feldenkraisa). Martin Weiner »
- Edukacja somatyczna Metodą Feldenkraisa - nowy kierunek edukacji »
- Mit separacji ciała i umysłu cz 1.
Ralph Strauch » - Jak zasznurować buty z klamerką
Liz Dickinson » - Fragmenty biografii Moshe Feldenkraisa »