Artykuły

Metoda Feldenkraisa, żyć bardziej świadomie

Jeśli wiesz co robisz, możesz robić to co chcesz.

Jacek Paszkowski

Moshe Feldenkrais (1904-1984) pochodził z rodziny żydowskiej o głębokich tradycjach hasydzkich. Pinkas z Korca był jego wujem ze strony mamy. Studiowanie, dążenie do poznania prawdy, dyskutowanie i interpretowanie z szacunkiem dla każdego głosu były glebą, na której wyrastał młody Moshe Feldenkrais w Baranowicach, na terenie dzisiejszej Białorusi. Studiował w Paryżu, na Sorbonie, gdzie zdobył tytuł doktora nauk w dziedzinie fizyki i inżynierii. Nauka go pochłonęła, chęć zrozumienia, poznania, wyjaśnienia stały się jego pasją i pracą. Był najbliższym współpracownikiem Frederyka Curie, późniejszego laureata nagrody Nobla. Gdzieś w między czasie i przez cały czas Feldenkrais zajmował się sztukami walki. Był jednym z pierwszych Europejczyków, noszących czarny pas w judo, założył pierwszy klub judo w Europie. Jeździł do Japonii wyjaśniać tam, w miejscu powstania judo, jak ono działa i dlaczego działa. Trenował innych prawie do 70 roku życia.

Gdzieś na skrzyżowaniu tych nurtów powstała wyjątkowa metoda rozwoju, nie mająca równych sobie. Nie żeby zaraz najlepsza, ale całkowicie odmienna od innych. Nazwa pochodzi od nazwiska, Metoda Feldenkraisa.

Pierwsze słowa jednej z siedmiu książek napisanych przez Feldenkraisa pt „ Świadomość poprzez ruch” brzmią : „Działamy zgodnie z obrazem samego siebie, który jest uwarunkowany w różnym stopniu trzema czynnikami, genami, wykształceniem i samo – rozwojem”.

Na pierwsze nie mamy wypływu. Przychodzimy na świat z takim bagażem genów, które określają w dużej mierze naszą budowę ciała, predyspozycje fizyczne i psychiczne (choć co do tego drugiego trwa zażarta debata:).
Drugie zawiera cały bagaż doświadczeń wyniesionych z domu i szkoły, system wartości, religia w której wzrastamy i tak dalej. Trzecie zależne jest już od wyborów, których dokonujemy samodzielnie w życiu.

Drugie w dużym stopni określa koleiny, którymi toczy się nasze życie. Trzecie pozwala nam z tych kolein wyjść, wybrać inną drogę. Metoda Feldenkraisa, z całym szacunkiem dla tych dwóch pierwszych czynników kieruje naszą uwagę na ten trzeci element.

Świadomego, uważnego, celowego i adekwatnego do sytuacji działania. Nasze działanie składa się z czterech elementów; motorycznego (czyli ruch), sensorycznego (czyli to co odczuwamy poprzez zmysły), emocjonalnego i mentalnego. W każdej chwili, te cztery elementy są obecne, jest jakieś napięcie mięśniowe, czy to w ruchu czy bezruchu, coś odczuwamy poprzez zmysły (nacisk na podłoże, temperaturę, położenie ciała w przestrzeni, coś widzimy, słyszymy itd.), jesteśmy w jakimś stanie emocjonalnym oraz coś myślimy albo też nasz mózg wciąż jest aktywny.

Te cztery elementy składają się na nasz aktualny stan. Zmiana jednego z elementów zmienia całość i wpływa na pozostałe.

W Metodzie Feldenkraisa pracujemy głównie nad dwoma pierwszymi elementami czyli nad motoryką i czuciem, jednak przy dużym zaangażowaniu umysłu.

Jak mawiał Feldenkrais „to, na czym zależy mi najbardziej to nie gibkie ciało a gibki umysł”. Ale kluczem do gibkiego umysłu, do naszej plastyczności myśli, przekonań, kreatywności i spontaniczności jest tutaj praca z ciałem. Edukacja somatyczna. Tak też jest ta metoda klasyfikowana. Nie jako metoda terapeutyczna (choć wydaje mi się, że można bezpiecznie powiedzieć, że ma terapeutyczne efekty uboczne :), ale metoda edukacyjna. Uczymy się nowych ruchów, uczymy się nowych pozycji, nowych konfiguracji ciała, wariacji koordynacyjnych.

Uczymy się nowej relacji do przestrzeni, tej wewnątrz naszego ciała jak i tej zewnętrznej.

Gdy mówię poczuj długość prawej nogi, czy odległość lewego łokcia od prawego kolana to są to komendy zmuszające nas do szukania odpowiedzi w naszym wewnętrznym doznaniu w naszym doświadczeniu bycia tu i teraz. W ten sposób uaktualniamy wciąż naszą mapę ciała, będącą częścią obrazu siebie, o którym pisał dr Feldenkrais. Gdy jednak mówię „zaobserwuj, w którą stronę patrzysz, gdy wstajesz, i czy możesz wstać tak, by móc patrzeć się w przeciwną stronę (co wymaga innego ruchu) to biorąc udział w takim eksperymencie ruchowym rozwijamy naszą orientację w przestrzeni świata zewnętrznego.

W tej metodzie pracy ze sobą uczymy się nadawać konkretny wymiar naszemu bezpośredniemu doświadczeniu tu i teraz. Gdy mówię „poczuj” to wielu z nas czuje się początkowo zagubionymi. Nie wiemy od czego nawet zacząć. Nie znamy tego języka. Nie nauczyliśmy się swojego ciała by móc poruszać się po nim swobodnie. W lekcjach metody wciąż zadajemy sobie pytania i szukamy na nie odpowiedzi w naszym doświadczeniu. Nasze zmysły podpowiadają nam odpowiedzi. Musimy tylko chcieć słuchać. To wzbogaca naszą wiedzę o sobie.

Hebrajskie wydanie książki „Świadomość poprzez ruch” nosi tytuł „Rozwijanie nowych umiejętności”. Dwa tak różne tytuły dla tej samej książki. I oba tak prawdziwe.

Rozwijanie umiejętności, to kolejny cel tej pracy. Uczę się, unosić rękę i robić to świadomie w zintegrowany sposób. Tzn taki, w którym całe moje ciało wie, że robię ten ruch i w nim pomaga albo przynajmniej nie przeszkadza. Jednocześnie ten ruch jest spójny z moją myślą i chęcią. To jest integracja.

Wyobraź sobie różnicę między tym jak ktoś podaje rękę komuś kogo lubi i chce przywitać, oraz kogoś kto podaje ręki ale … nie chce jej podać, bo np. kogoś nie lubi. Ruch niby ten sam, a jednak… .. Widać i czuć różnicę. Jeden ruch jest spójny z naszym wnętrzem a drugi nie.

Teraz zrób sobie krótkie doświadczenie. Siedząc zgarb się (zaokrąglając plecy), spójrz na podłogę pomiędzy nogami i w tym samym czasie unieś rękę do sufitu. A teraz unieś rękę ale spójrz się za ręką i odegnij plecy w drugą stronę. Czujesz różnicę? W pierwszym przypadku plecy przeszkadzają spełnieniu tego zamiaru jakim jest sięgnięcie do góry, w drugim współpracują z nim.

No i co z tego, można spytać, że nauczę się unosić rękę w jakiś tam sposób. Każdy potrafi podnieść rękę. Zgadza się, jednak z mechanicznego punktu widzenia różnica jest kolosalna. W jednym przypadku zwiększamy obciążenie na stawy prowadząc do ich przeciążenia, a w drugim robimy ruch mechanicznie optymalny. To trochę tak jak między jeżdżeniem samochodem, gdzie nie jest ustawiona zbieżność kół i takim, gdzie koła są ustawione. W pierwszym opony wystarczą tylko na krótki czas swojej potencjalnej żywotności. Wybór jest nasz czy ustawimy koła zbieżnie czy też nie.

W ruchu też mamy wybór. Pod warunkiem, że nad tym pracujemy. Poruszając się swoimi koleinami, jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy, tylko je pogłębiamy i coraz trudniej nam z nich wyjść. W pewnym sensie, by się rozwijać trzeba się wykoleić.

Metoda Feldenkraisa tego nas uczy, na przykładzie ogromnej ilości lekcji ruchowych docieramy do nieznanych wcześniej zakątków swojego ciała, stajemy się bardziej świadomi, wrażliwi. Coraz łatwiej nam jest mieć dostęp do dowolnego ruchu, ruchu bardziej zróżnicowanego, spontanicznego, bogatego. Tak, stajemy się bogatsi. Wewnętrznie.

Zajęcia są dla wszystkich tych, którzy chcą usprawnić swój ruch, a poprzez to również inne sfery życia. Od osób, które w jakiś sposób tę sprawność straciły do osób w pełni sprawnych, które chcą zwiększyć swój repertuar ruchowy (na świecie zajęcia są prowadzone w szkołach aktorskich), dla tych, którzy chcą zapobiegać przeciążeniom (są orkiestry symfoniczne, w których regularnie odbywają się zajęcia, pomagając nie tylko zmniejszyć dolegliwości spowodowane przeciążeniem związanym z wielogodzinnym graniem, ale też dostroić ten najbardziej wrażliwy i istotny instrument – swoje ciało. Zajęcia odbywają się w tempie i zakresie wygodnym dla każdego, zatem ci, którzy nie odnajdują się na forsownych zajęciach fitnessu znajdą tu miejsce dla siebie. Sportowcy odkryją jak mogą poruszać się z mniejszym obciążeniem, zapobiegając przez to kontuzjom i często też poprawiając wyniki. Tancerze rozwijają tu swój potencjał ruchu i wzbogacają warsztat pracy.

Zajęcia odbywają się formie lekcji ruchowych, które są albo grupowe albo indywidualne. W grupowych (tzw Świadomość Poprzez Ruch) nauczyciel komunikuje się werbalnie, instruując co uczestnicy mają robić. Nie demonstruje ruchu, zatem nie ma naśladowania, oraz współzawodnictwa bo każdy jest zajęty swoim własnym procesem szukania ruchu. Każdy podąża za własną interpretacją słów prowadzącego, ale poprzez coraz większą ilość wariacji i kombinacji ruchowych odkrywa również inne, alternatywne sposoby poruszania się do tych, które są nawykowe.

W lekcjach indywidualnych (tzw Integracja Funkcjonalna) nauczyciel sugeruje ruch poprzez dotyk. Jest to wspólne odkrywanie ruchu uwzględniając potrzeby, możliwości, ograniczenia i cele osoby, która na takie zajęcia przychodzi.

W jednej i drugiej formie zajęć, chodzi o to samo. O wzbogacenie naszego świata. O rozwój naszego potencjału i świadomości siebie, o odkrycie nowych możliwości.

Jak mówił Feldenkrais “chodzi o to by niemożliwe stało się możliwe, możliwe stało się łatwe, a łatwe stało się eleganckie”.

Jacek Paszkowski, 6 stycznia 2010