Artykuły

Kontakt z ciałem a Metoda Feldenkraisa​

Gdybym poprosił Cię teraz abyś poczuł swoje ciało… jaka byłaby Twoja reakcja? Czy z chęcią poświęciłbyś chwilę na doświadczenie siebie czy może nie wiedziałbyś od czego zacząć, gdzie rozpocząć swoje poszukiwania, na jakiej części ciała skupić swoją uwagę? Może jakaś konkretna część ciała przykułaby Twoją uwagę? Może jakiś aspekt funkcjonowania np. oddech, czy bicie serca? Jedno jest prawie pewne. Każdy rozpocząłby podróż w głąb siebie w innym miejscu, w inny sposób. I jeszcze jedno jest wielce prawdopodobne. Wiele osób nie wiedziałoby gdzie i od czego zacząć. Mogłoby pojawić się pytanie: co to znaczy poczuć swoje ciało? Część osób twierdzi nawet, że nic nie czuje. To cecha naszych czasów. Żyjemy w ciele ale niewielki mamy z nim kontakt. Jest to swojego rodzaju paradoks, ponieważ ciało towarzyszy nam wszędzie. My też wszędzie mu towarzyszymy. Często łatwiej byłoby nam opowiedzieć o odległym kraju, który ostatnio zwiedziliśmy niż o naszym ciele. Jak to jest, że tak mało wiemy o swoim ciele? Że mamy z nim ograniczony kontakt? Przecież dziecko postrzega, poznaje i odkrywa świat poprzez swoje ciało. Dotyk, wzrok, węch, słuch i zmysł kinestetyczny (czyli postrzeganie części ciała względem siebie i orientacja w przestrzeni) są narzędziami poznania otoczenia. Ciało jest podstawowym narzędziem tzw. pierwotnego procesu poznawczego.

Proces ten opiera się na ciągłej zależności i wzajemnym oddziaływaniu zmysłów, emocji i narządu ruchu. Czujemy coś i odczuwamy i odpowiadamy na to reakcją mięśniową, często połączoną z ruchem. Ruch z kolei wywołuje jakąś reakcję w nas samych oraz w otoczeniu. I tak powstaje doświadczenie, oparte na ciągłej pętli sprzężeń zwrotnych: zmysłowo – ruchowych. Wystarczy popatrzeć jak dziecko z największym skupieniem bawi się zabawką czy próbuje po coś sięgnąć, wstać czy też obrócić się z brzucha na plecy. Cała jego istota jest w to zaangażowana. Doświadczenie jest tu podstawowym środkiem poznania. Ten pierwotny proces poznawczy jest z czasem stłumiony i zdominowany przez wtórny proces poznawczy, charakterystyczny dla edukacji akademickiej. W tym rodzaju, wiedza czy też zachowania są nam pokazane, zakomunikowane, zaordynowane można powiedzieć. Czegoś się trzeba nauczyć, coś opanować i opieramy się wtedy na kopiowaniu, naśladowaniu, wkuwaniu itd. Często proces ten występuje również w sporcie. Naśladowanie bez etapu doświadczania i świadomego eksperymentowania z ruchem. Tak, że z czasem ten pierwotny proces poznawczy zostaje zastąpiony procesem wtórnym. Pierwotny nastawiony jest na doświadczenie i na proces sam w sobie a wtórny na analizowanie, interpretowanie oraz osiągnięcie konkretnego celu.

Ciało jest również wzmacniaczem dla naszych emocji, pomaga nam je postrzegać i ich doświadczać. Napięcie mięśni, wilgotność skóry, temperatura wewnętrzna i zewnętrzna, przyspieszone bicie serca itd., to wszystko przykłady reakcji ciała na pojawiające się emocje. Jednego od drugiego oddzielić nie sposób. Ciało i emocje współistnieją ze sobą, dlatego też nie można mówić o łączeniu jednego z drugim. Słowo ?łączy” zakłada, że coś wcześniej istniało oddzielnie. Dlatego też w dzieciństwie, gdy wiele emocji jest tłumionych to tym samym tłumimy sygnały swojego ciała. Zamykamy się na jego głos, a potem mamy często trudności z wsłuchaniem się w swoje ciało. Wyobraźmy sobie, że nasze ciało może mówić do nas z różnym natężeniem dźwięku: od szeptu do rozdzierającego płuca krzyku. Oznacza to, że tłumiąc sygnały płynące z wnętrza, a poprzez to i z ciała (na drodze albo raczej w wyniku społecznego i kulturowego warunkowania), z czasem możemy usłyszeć tylko ten donośny głos. Ten wołający o ratunek. Na tym etapie nie słyszymy już normalnego głosu naszego ciała, nie wspominając o szepcie. A warto. Z kilku względów. Przyjmując, że zdrowie jest dla nas wartością (nie musi być dla każdego, ale zakładam, że dla większości jest), to im wcześniej usłyszymy sygnały płynące z ciała tym wcześniej możemy zareagować. Mając kontakt ze sobą łatwiej wyczujemy czy dana sytuacja jest dla nas korzystna i należy w niej pozostać, czy też lepiej się oddalić. Gdy czujemy lepiej samych siebie, łatwiej nam wczuwać się w to, co dzieje się z innymi. Mając lepszy kontakt ze sobą łatwiej nam wplatać w codzienne życie elementy pierwotnego procesu poznawczego, sprzyjającemu kreatywności, doświadczaniu oraz eksperymentowaniu z nowymi zjawiskami. Gdy wcześniej poczujemy, że mięśnie się napinają to można temu przeciwdziałać zanim pojawi się np. ból. A wiadomo przecież, że napięte mięśnie są jednym z objawów reakcji na stres. Zatem można powiedzieć, że lepszy kontakt ze swoim ciałem jest jednym ze sposobów radzenia sobie ze stresem. Oczywiście jeśli podejmiemy decyzję, aby nie ignorować tych sygnałów.

Kontakt ze sobą prowadzi do ciągłego aktualizowania naszej mapy ciała, obrazu samego siebie. Wiadomo, że każdy postrzega siebie w pewien określony sposób. Obraz samego siebie w dużym stopniu wpływa na nasz sposób postrzegania rzeczywistości oraz funkcjonowania w świecie. Jednocześnie otoczenie zmienia się i my się zmieniamy. Dobry kontakt ze sobą pozwala na ciągłą aktualizację obrazu samego siebie. Aktualizację mapy, która jest jednym z naszych głównych przewodników w życiu.

Jest wiele metod powrotu do swojego ciała. I zachęcam, aby każdy, kto ma ochotę zbliżyć się do swojego ciała, a tym samym do siebie poeksperymentował i wybrał to, co pasuje mu najbardziej. Ja polecam Metodę Feldenkraisa. Z kilku względów. Jest to metoda w całości oparta na pierwotnym procesie poznawczym. Ruchy (w formie lekcji ruchowej) każdy wykonuje w zakresie i tempie wygodnym dla siebie. Nie ma demonstracji, a nacisk kładzie się na odkrywanie siebie w ruchu oraz ruchu w sobie. Oczywiście lekcja ruchowa (czyli jedna dawka ćwiczeń ukierunkowana na jakąś konkretną funkcję ruchową), zmierza w jakimś konkretnym kierunku, ale nacisk kładzie się na proces, a nie na osiągnięcie celu. Ogromną część lekcji stanowi kierowanie uwagi uczestników na poszczególne części ciała, czy też ich wzajemną relację, co w efekcie daje zwiększoną świadomość siebie. Można powiedzieć, że bierzemy aktywny udział w kreśleniu coraz dokładniejszej mapy swojego ciała (na poziomie neurofizjologii – tworząc nowe połączenia między neuronami w korze mózgowej). Wiele lekcji ruchowych nawiązuje do konkretnych etapów rozwojowych z okresu dziecięcego. Dlatego też mamy okazję dokończyć, czy też doświadczyć raz jeszcze pewnych etapów, które nie zostały zakończone (np. wielu rodziców zbyt wcześnie podnosi dziecko z czworaków – zwłaszcza jeśli jest to pierwsze dziecko – zanim organizm dziecka jest w pełni gotowy do samodzielnego chodzenia). Niedokończenie jakiegoś etapu rozwojowego może w późniejszych latach prowadzić do zaburzeń ruchu, koordynacji czy dolegliwości bólowych. W metodzie Feldenkraisa istnieją setki lekcji ruchowych. Każda dotyczy innego aspektu naszego funkcjonowania. W tej różnorodności mamy okazję doświadczyć wielu aspektów funkcjonowania organizmu. Różnorodność sprzyja rozbudowywaniu mapy ciała pozwalając na bardziej urozmaicone zachowania, zależne od bogactwa szczegółów tej mapy.

Zajęcia odbywają się w atmosferze akceptacji i bezpieczeństwa, sprzyjającej rozluźnieniu. To z kolei zmniejsza reakcję obronną, umożliwiając wgląd w siebie i otwartość na poznanie nowych sposobów funkcjonowania.

Metodę tę opracował izraelski fizyk Moshe Feldenkrais w latach 50 tych XX wieku. Znana i stosowana jest na całym świecie w rehabilitacji, zajęciach rozwoju osobistego, treningach sportowych czy też zajęciach rozwijających świadomość ciała. Oparta jest na ściśle naukowych prawach kierujących funkcjonowaniem naszego organizmu. U jej podstaw leży neurologia, anatomia, mechanika ciała oraz psychologia. Ta rewolucyjna metoda, pozwala nam odkryć, jak żyć bardziej świadomie.